Nie! Wielu motocyklistów odczuwa tęsknotę za swoją maszyną, odstawioną na zimę do garażu. Tęsknota potrafi przybrać różne formy, zaś jedną z nich jest uruchamianie na kilka minut maszyny, by delektować się jej zapachem i dźwiękiem. Niestety, takie działanie jest szkodliwe dla silnika, o czym nie wszyscy wiedzą. Dlaczego?
Główne powody mamy dwa: świece zapłonowe i olej
Najbardziej poszkodowane będą świece zapłonowe, gdyż podczas krótkotrwałej pracy silnika bez obciążenia nie osiągają temperatury samooczyszczania. Nierzadkie są przypadki dwu, trzykrotnego uruchomienia silnika zimą, na chwilę, by kolejna próba rozruchu nie powiodła się… Zjawisko samooczyszczania świec zapłonowych jest pochodną ich zanieczyszczania, gdy silnik jest zimny i pracuje na wzbogaconej mieszance. Większa ilość spalonego paliwa oznacza większą ilość nagaru (osadu), zaś ten zawiera pewną ilość węgla. Gdy ilość nagaru będzie zbyt duża, węgiel w nim zawarty zaczyna skutecznie przewodzić prąd i mostkuje (łączy elektrycznie) elektrodę świecy z jej korpusem (masą silnika). Świeca przestaje wytwarzać iskrę, więc praca silnika jest niemożliwa. Zazwyczaj podwórkowa (niegdyś skuteczna przy WSK) procedura wygrzewania takich zanieczyszczonych współczesnych świec nad kuchenką gazową nie daje żądanych rezultatów, więc kończy się na zakupie nowych. Stąd mamy starą zasadę mechaników, że silnika zimnego nie warto gasić – jeśli uruchomiliśmy motocykl zimą, to pozwólmy, by silnik osiągnął normalną temperaturę pracy. Wtedy nie grozi nam wymiana świec z powodu ich zanieczyszczenia nagarem.
Podsumowując: unikajmy uruchamiania silnika na krótki czas, gdzie olej nie osiągnie temperatury wydalania wody i substancji kwaśnych, zaś świece zapłonowe nie osiągną temperatury samooczyszczania.